Dziś jest mój pierwszy dzień w liceum w Amouris. Byłam strasznie podekscytowana. W poprzedniej szkole było mi bardzo źle ale o tym opowiem kiedy indziej.
Już chwyciłam delikatnie klamkę od pokoju gospodarzy.Kiedy weszłam do środka przy biurku siedział chłopak.Był to blondyn z miodowymi oczami,takich nigdy wcześniej widziałam.Chłopak spojrzał na mnie i podszedł do mnie
-Cześć-.Próbowałam to powiedzieć bardziej pewniej ale niestety mi nie wyszło.-Szukam głównego gospodarza.Zauważyłam że chłopak jest ode mnie wyższy o prawie głowę
-Nie musisz dalej szukać,jestem Nataniel-przedstawił się z szerokim uśmiechem-coś się stało?
-Avalon,Pani dyrektor kazała mi przyjść tutaj i wspominała coś o formularzu zgłoszeniowym.
-A racja,poczekaj chwilkę....-Chłopak podszedł do szafki z dokumentami a następnie rozłożył dokumenty po całym stoliku.Aż w końcu z miną zwycięzcy podarował mi formularz.-.....musisz pójść na bazar i zrobić tam zdjęcie a i jeszcze podpis rodziców.
-Jasne tylko mam mały problem moich rodziców niema
-Mogą to wypełnić później
-Ale źle mnie zrozumiałeś ja nie mam rodziców.-wyznałam ze smutkiem.
-Nic nie szkodzi,mogą wypełnić opiekunowie prawni.
-Ok,to niedługo wracam i dzięki za pomoc.Uśmiechnęłam się i pożegnałam z Natanielem
-Jasne,do zobaczenia.
Przeszłam wzdłuż korytarza a następnie na dziedziniec.Wychodząc zauważyłam chłopaka o niedbale ułożonych,czerwonych włosach.Widziałam ze patrzy na mnie wilkiem.Szybko przeszłam koło chłopaka lecz on natychmiast złapał mnie za kurtkę.
-Hej,nowa???
-A jak sądzisz?
-Ej przestań zgrywać niedostępną.-Powiedział zbliżając swoje wargi do mojego ucha.
-Puść mnie!!!
-Mała przestań się wyrywać.Zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach tworząc kajdanki.
-Zastaw mnie.Powiedziałam szarpiąc i wyrywając mu się.Kiedy w końcu uwolniłam się z jego uścisku pobiegłam w stronę bazaru.W drodze co chwile zastanawiałam się dlaczego i co ode mnie chciał ten okropny typ.Wchodząc do sklepu potknęłam się o nogę mężczyzny.Przeprosiłam go,poszłam zrobić sobie zdjęcie i wróciłam prosto do liceum.Na szczęście nie było nigdzie widać chłopaka z czerwoną czupryną.Weszłam do pokoju głównego gospodarza a Nataniel już na mnie czekał.
-O Avalon już wróciłaś,nic ci nie jest
-Nie tylko się wywaliłam
-Może podać ci plaster?
-Jakoś przeżyje,mam dla ciebie to zdjęcie.powiedziałam wesoło chodź i tak czułam ból w kolanie
-Okey-powiedział kiedy mu podawałam zdjęcie-może cię oprowadzić po szkole?
Poczekałam chwilkę na Nataniela i poszliśmy pod sale.Przy okazji pokazał mi liceum.Okazało się że szkoła wygląda w środku jeszcze większą niż na zewnątrz.Zaprowadził mnie na miejsce i powiedział ze jakby coś się stało jest tam gdzie zawsze.Weszłam do sali i usiadłam koło fioletowowłosej dziewczyny.
-Hej jestem Avalon
-A ja Violetta,mam nadzieje że spodoba ci się ta szkoła
-Ja też mam nadzieje.
Nauczyciel zaczął lekcje a po 15 minutach weszła wściekła dyrektorka z tym chłopakiem co spotkałam na dziedzińcu.Nagle skierował na mnie swój wzrok a ja odwróciłam wzrok w innym kierunku tylko po to żeby na niego nie patrzeć.Usiadł na samym końcu.Po prostu czułam jak jego wzrok mnie parzy. Zaczęłam się wypytywać wioli.
-Co to za koleś
-To jest Kastil bądź przy nim ostrążna
-Wiem już się przekonałam na własnej skórze
-Jakby co to powiedz Natanielowi a on coś poradzi
-Jasne dzięki za rade
Nie mogłam się skupić w ogóle na lekcji czułam jak on na mnie patrzy i to było okropne.W końcu nastał dzwonek i jak poparzona wybiegłam z sali i poszłam na dziedziniec aby zadzwonić po Łukasza.
-Ej Łukasz mógłbyś po mnie przyjechać.
-Jasne a co się stało
-Nic ale chce wrócić źle się czuje
Nagle ktoś wyrwał mi z ręki telefon i rzucił na ziemie.
-Myślałaś ze uciekniesz?Nie do pomyślenia
-Puść mnie nie rozumiesz po angielsku
Nagle złapał mnie za ramiona i przycisnął do ściany.Poczułam jak wbija we mnie swoje poznokcie w moje nadgarstki aż poczułam ostry ból.Wyrywałam się mu lecz bez skutecznie.Nagle zbliżył swoje usta do mojego ucha.
-Będziesz moja.
Potem zaczęłam krzyczeć i zobaczyłam ciemność
Ocknęłam się na ziemi opierając głowę o ścianę.Poczułam ostry i mocny ból z styłu głowy.Próbowałam się podnieść lecz po chwili usłyszałam głosy.
-Ej nic ci nie jest?powiedziała kucając przy mnie.
-Nie.
Chciałam wstać ale dziewczyna mnie powstrzymała.
-Nie wstawaj zaraz pójdę po pomoc.oznajmiła i pobiegła w stronę liceum.
Podparłam się i próbowałam wstać.Podpierałam się o ścianę lecz nagle poczułam jak coś ciepłego spływa po mojej szyi.Dotknęłam tył głowy dłonią i chciałam zobaczyć co to jest.Krew.Zrobiło mi się słabo jak zawsze od widoku tego.Poczułam że tracę równowagę lecz ktoś w ostatniej chwili mnie łapie.
-Avalon?Av!
-Nic mi nie jest
-Ona takie bzdury opowiada odkąd tu przyszłam.
-Dzięki Iris
-Nie ma za co
Zobaczyłam że dziewczyna pobiegła.
-Opowiedz co się stało
-Kastiel. powiedziałam cicho
Chłopak wziął mnie pod rękę i szliśmy do pokoju gospodarzy.Usiadłam na krześle a chłopak bez słowa podał mi apteczkę i powiedział
-Za chwile wrócę.
Wyszedł z pokoju i zostałam sama lecz nie na długo.Po dosłownie paru sekundach Nataniel wrócił z panią dyrektor.Popatrzyła na mnie ze strachem
-Nic ci nie jest?
-W porządku
-Bardzo cię przepraszam.Pierwszy dzień w szkole i taki incydent.
-Na prawdę nic nie szkodzi.
-Ma cię kto odebrać
-Tak dzwoniłam po brata.
Nagle chłopak dziwnie na mnie spojrzał.
-Nataniel zostaniesz z nią aż pan Salvatore nie przyjdzie
-Dobrze
Dyrektorka wyszła a ja zostałam sama z chłopakiem.Przytrzymywałam kawałek gazy styu głowy.Nagle chłopak wstał podszedł do mnie od tyłu i wyręczył z tej czynności.Nagle syknęłam z bólu bo wodą utlenioną przyłożył mi do rany.
-Poczekaj za chwilkę ból minie.
Racja ból szybko minął a w dodatku jego palce delikatnie muskały moje włosy.W jednej chwili znalazł się na przeciwko mnie.Wziął nowy gazik i ocierał mi twarz z krwi.W sumie było to przyjemne lecz kiedy był coraz bardziej bliżej widziałam uważniej jego oczy które teraz okazywały czułość i troskę. Po 5 może 10 minutach p.dyrektor przyszła razem z moim bratem.
-Avalon wszystko w porządku?
-Tak już tak
-Dziękuje za pomoc mojej siostrze,jestem Łukasz lecz inni mówią mi Luck
-Nataniel i nie ma za co dziękować i przy okazji musi pan podpisać formularz
Łukasz podszedł razem z Natanielem do biurka a on wskazał mu odpowiedni dokument.
-Okey to dziękujemy za wszystko,Avalon wracamy.
Wstałam ostrożnie z krzesła.I wyszliśmy lecz przed tym jak weszliśmy na korytarz spojrzałam się na chłopaka.Był uśmiechnięty.Ma cudowny uśmiech.Przechodząc przez dziedziniec koło drzewa stał mój oprawca.Próbowałam na niego nie patrzeć.Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.
nieźle nawet ciekawe lecz zbyt drastyczne :*
OdpowiedzUsuń